IMG_5126-1

Słownik wyrazów obcych cz. 1

To my!
I pomimo walentynkowych zdjęć, wpis nie będzie w temacie. Będzie
o tym co bardzo chcę zapisać i zmierzam dodawać takie wpisy co i rusz. Otóż syn
nam się rozgadał. Nieco. Wiadomo mama, tata, baba, dado (dziadzio). Jednakże
pragnę zapamiętać chociaż CZĘŚĆ ze słów jakie tworzy, sam osobiście, a jakie
niekiedy są podobne zupełnie do niczego. Odgłosy naturalnie zwierząt prawie
wszystkie powtórzy, słowa też, tylko z tymi słowami czasem śmiesznie bywa.
Hitem nad hitami i to zostanie jako łatka do Ksawcia przyczepiona, jest słowo
DUDU. Oznacza ono „ptak”. Skąd mu się to wzięło? Nie wiem 🙂 a oto kilka innych:
Gaga – uwaga
Gongon – ogon
Bep – smerf
Babda – samolot, helikopter, koparka
Don – piłka
Koko – okulary, oko, ucho (?)
Ka – kask
Papu – parówki
Ba – ryba
Am Am – krokodyl
Lalalala – Ola
Dzi – dźwig
Gu – żółw
Da, da, da… – raz, dwa, trzy – oznacza również „chcę mleko”
Kiki – sok, rękawiczki, szyszki
Kaka – kawa, kaszka
Bu – buty
Dzing Dzing – dziewczynka
Pampin – pani
Pampam – panda
Prum prum – piciu
Pin pin – spinka
Ku – klucz
Papty – makaron
Gogo – groszki
Na razie więcej nie pamiętam 🙂 oczywiście te słowa co
oznaczają po polsku różne inne rzeczy trzeba sobie dopasować do kontekstu.
Zdarza się, że słysząc jakieś słowo od mego syna kompletnie nie wiem o co
chodzi i wymieniam wszystko o co potencjalnie mogłoby mu się rozchodzić i wraz
czasami nie trafiam w sedno. Wtedy w sytuacji wielkiego nerwu należy szybko
odwrócić jego uwagę i zacząć go zagadywać lub dać coś z czego się ucieszy.
To są akurat rzeczy arcyważne i superfajne – jak dla nas.
Niestety w parze z tym czasem, czyli wieku około 2 lat, zaczyna się……….
Kurtyna!!!!!!
Bunt.
To już nie jest fajny temat i z tym już jest dosyć ciężko. Ostatnio
na każdą prośbę słyszę NIE. Po czym albo po słowie tym dzieje się co
chciałabym, żeby się działo, albo zostaje ono rzucone i konsekwentnie syn robi
sobie z mojej/naszej prośby nic. Oczywiście wtedy ma minę aniołka, a w oczach
diabliki. Po kim on taki Szogun? Matka spokojna, ojciec spokojny… ja nie wiem 😉 cierpliwości jakby można było kupić na kg to ja bym wzięła na dzień dobry ze
100 kg. A nóż się przyda… Bo jak tu rozmawiać z nim, jak on UDAJE, że nie
słyszy. A przecież ja matka młoda i ambitna, chciałabym tak książkowo i zgodnie
z ZASADAMI dziecko chować, żeby mówić spokojnie, tłumaczyć i wałkować. I pewnie
kiedyś zrozumie… albo i nie. Przecież ten człowiek to taka biała kartka i teraz
przed nami stoi zadanie, aby umiejętnie tą kartkę zapisać, wpoić co trza i
ukierunkować go na właściwe tory. A to, że kiedyś spotka na swej drodze różnych
ludzi to właśnie żeby rozsądnie postępował i nawet jak te błędy ma popełniać to
do pewnych granic i żeby umiał wnioski wyciągać mądre. Taki mam plan, a jak
wyjdzie to ja nie wiem…

IMGP1073-1

I po świętach…

Święta to magiczny czas. Gdy na świecie pojawia się dziecko,
czas świąt staje się jeszcze bardziej wyjątkowy, bo razem z nim, przeżywamy te
piękne chwile. Tegoroczne święta były cudowne. Spędzone w spokoju, w gronie
najbliższych, tak jak byśmy chcieli. Ksawi był przeszczęśliwy, spokojny i
kochany. Śpiewanie kolęd, wspólne chwile przy stole, łamanie się opłatkiem,
jedzenia jak zawsze za dużo. Chwilo trwaj… ale jak to bywa, święta, święta i po
świętach. Nasza dłuuuga fotorelacja z tych dni.

Prezenty dla Ksawcia były trafione w dziesiątkę. Kolejka z
Lego Duplo oraz rowerek biegowy 2 w 1 (na razie ma 3 koła, ale na wiosnę
zrobimy z tego 2 kółka). To były te główne prezenty i naprawdę bardzo mu się
spodobały. Ponadto książeczki, kolorowani, wyklejanki, wóz strażacki i mini
warsztat. Ksawi zachwycony.

IMGP0478

Nuda w trawie piszczy

Wyobraźcie sobie. 
Chłopak. Wiek 19 miesięcy. Pełen energii.
Werwy. Szalony, że hej. Biega, skacze. Nagle choroba dopada i co? Cały dzień w
domy, bez atrakcji, bez dzieci, bez pola do popisu. Tylko On i My rodzice. Wtedy
włącza się opcja „napsocić po czym szybko zwiewać” lub „przecież mama nie musi
sprzątać, prać, gotować, może się ze mną ciąąąąąąąągle bawić”. Nooo… także ten
tego…. Gucio prawda. Mama musi czasem zrobić coś, na co Synul nie ma ochoty.
Mama musi się ogarnąć, ogarniać ten Sajgon który powstaje w ciągu zaledwie
kilku sekund. Mama nawet powinna coś zjeść. Gdy dziecko chore, to mur beton, że
prędzej czy później trzeba będzie stawać na głowie, aby nie marudził zbytnio.
Jaki jest nasz sposób na nudę?
– kolorowanki z naklejkami – Ksawi uwielbia, zwłaszcza takie
co naklejkę należy nakleić w konkretne miejsce, którego trzeba szukać
– książeczki – czytanie, opowiadanie, pytanie co tam jest
ciekawego
– zabawy ruchowe (pomimo choroby dziecko ma energii bardzo
dużo) – hitem jest włączanie melodyjek na zabawkach i tańczenie – dzięki temu
uczymy się jakie są części ciała, obracania, skakania, kucania, wymachów nóg i
rąk, klaskania, kręcenia pupą (to wychodzi Ksawiemu zarąbiście :D)
– zabawa samochodami – siedzimy w dóch przeciwległych
końcach korytarza i puszczamy do siebie samochody
– zabawa makaronem i miskami (to mnie ratuje, gdy jednak
wypadałoby coś upichcić do jedzenia)
– gra w piłkę – rzucanie, kopanie, turlanie
– układanie drewnianych, dużych puzzli
– zabawa figurkami gumowymi zwierzątek – ustawianie ich,
przewożenie, chowanie, opowiadanie historyjek
– rysowanie na komputerze w paintcie (czyt. Mama rysuje,
Ksawi „mówi” co)
– oglądanie bajek – hitem są Tutitu na youtubie
– turlanie się po podłodze, tarzanie, skakanie, udawanie
zwierzątek
– pomaganie mamie w codziennych czynnościach – pomoc w
wycieraniu kurzy, w segregowaniu ubrań do prania, włączaniu pralki, nawet
czasem pomaga mi zrobić kanapki
– oglądanie samochodów za oknem
– zabawa w tunelu
– zabawa w chowanego i ganianego
– wyścigi na jeździkach
– opowiadanie co jest na choince, zmienianie wystroju,
zdejmowanie, nakładanie „bombek”
– układanie wież z kolcków, budowanie murów, domków, ciuchci
– zabawa w kółko graniaste
– układanie piramidy z klocków
I inne tego typu zabawy.
Jest szereg możliwości jak spędzać czas z chorym malcem. Nie
ma co ukrywać – większość zabaw jest atrakcyjna przez max 10 min. Ale zawsze to
coś…
Chorobo wooooonnn! Akyszzzz!
Może podpowiecie, jakie są Wasze sposoby na nudę i zabawę
podczas słabszych dni?


IMGP0331

Choinka

Choinka ubrana. Nie będzie dziś dużo słów, bo my wciąż chorzy. Wszyscy w domu jak jeden mąż, kichamy, prychamy, kaszlemy i fatalnie się czujemy…

Zdjęcia opowiedzą jak to wyglądało.

IMGP0072

Co było, jest i będzie

Ja wiem, że podsumowanie i postanowienia robi się tuż przed
lub tuż po nowym roku. Ale mnie jakoś tak świerzbi i muszę JUŻ.
  
Podsumowanie.
Ten rok z pewnością był hmmmm….. jak to ująć. Pełen wyzwań,
zmian, sukcesów, zagadek, poświęceń, kroków milowych. Zaczynając od początku –
kupno nowego mieszkania. Luty, pakowanie, wyprowadzka, remont i przeprowadzka.
W między czasie Ksawi zaczął chodzić i ostro ząbkować. Potem przyszedł maj i
impreza roczkowa, arcy ważne wydarzenie! Czerwiec – mój powrót do pracy i pierwsze
rozstania z Ksawciem na długo. Na szczęście Babcie i Dziadek pomogli nam w tych
chwilach. Lipiec – moja obrona pracy magisterskiej. Śmieszne, przez całą ciążę,
gdy leżałam do góry wielkim brzuchem nie udało mi się tego ogarnąć, a gdy tylko
miałam biegające dziecko i wróciłam do pracy, mając czasu tyle co nic, udało mi
się temat spiąć. Można? Można. Wrzesień – Ksawi poszedł do żłobka. Łzy, strach,
połamane serce poszły w parze ze zdziwieniem i dumą. Październik – zmiana
pracy, zmiana o 180 stopni. W międzyczasie chorobowo, z racji żłobkowych
zarazków. Ogromny rozwój Synka Naszego przez ten rok. Z Malucha raczkującego,
stawiającego pierwsze kroki, małego Bąbla, przemienił się w chłopczyka,
psotnika, urwisa, najsłodszego i najukochańszego na świecie. Pierwsze słowa.
Inne niż mama, tata, baba, dado, bep (Smerf). Rok się kończy, Syn urósł,
zmienił się.
Obecnie:
waga 14,5 kg
wzrost 87 cm
rozmiar buta 25
zęby 16 sztuk
Postanowienia.
Nowy rok będzie z pewnością równie intensywny. Plany są dosyć
ambitne, osobiste życie nabierze rozpędu, energii liczę i zapału mi nie zabraknie.
Chcę spełnić wkrótce moje dwa marzenia. Na razie nie mówię jakie, bo jak powiem
to się nie spełnią, prawda? Natomiast jedno to moje bardzo, bardzo skryte,
bardzo, bardzo dawne i bardzo, bardzo marzę żeby wreszcie się udało. Jak się
uda, to na pewno będzie cudownie. Bo w głowie mi ostatnio wiruje z tego
wszystkiego, buzują mi wszystkie myśli, co minutę nowe plany, nowe pomysły.
Nowy rok, na pewno będzie rokiem rodzinnym także. Chcemy Ksawiego uczyć,
wychowywać, więc przed nami wiele, wiele lat ciężkiej pracy. Pracy, ale tej
przyjemnej. Wspaniałej, a jednocześnie bardzo trudnej. Bo Nasz syn poznaje
wszystko. Trudno to sobie wyobrazić, ale on uczy się wszystkiego od początku.
Dowiaduje się, że jak wieje wiatr to szumią liście, jak nałoży wiaderko na
głowę to nic nie widzi, jak przyciśnie kredkę do kartki to będzie ona rysować,
jak machnie nogą w piłkę to ona się poturla, jak rzuci kamyk w kogoś to go to
zaboli, i milion innych rzeczy. Kolejny rok, mam nadzieję, wiele nas nauczy,
jako rodziców. Chcę mieć tę energię, którą mam teraz. Oby tylko zdrowie
dopisało, bo póki co u nas rodzinnie i chorobowo. W domu szpital wręcz, tylko
Ksawi pomimo choroby, w dzień ma energię z kosmosu. Niestety wszyscy mamy
straszny kaszel, bolą nas gardła i ogólnie czujemy się słabo.
Tak więc niebawem pożegnamy ten stary, owocny i pracowity
rok. Przywitamy zaś nowe, ciekawe, zagadkowe. Ciekawe co przyszłość przyniesie
i jaką stworzy teraźniejszość…

Loading...
X