Wiosno…
1 lutego 2017
Trudny czas nastał. Nawet pisząc ten wpis, sama nie wiem co napisać i jak dobrać słowa. Jesteśmy po ok 3 tygodniowej wyjętej z życiorysu wojny o przetrwanie 😀 i ona nadal trwa! Teraz ja jeszcze dogorywam. Wychodzące czwórki Igi nie pomagają mi…. Ale jak to mąż mój mówi „jeszcze 2 miesiące i wiosna”. To czekam…. Bo już dosyć mam tej zimowej, ciemnej, mokrej, chorobowej aury. Nic tak nie dobija ja chore dzieci w środku zimy… Kiedy człowiek i tak cierpi na brak słońca i energii, wtedy życzenie „zdrówka” nabiera nowej mocy, bo wiem, że jest ono najważniejsze.
Jak Ksawi wyzdrowiał, to Iga zaczęła, co u Niej skończyło się antybiotykiem, kiedy Iga lepiej, ja antybiotyk. I chociaż antybiotyk to dla mnie ostateczność, czy to u dzieci czy u mnie, to niestety, tym razem to była konieczność….
Dlatego WIOSNO przybywaj!!!! 🙂 Niech już te dni dłuższe będą i słońca więcej, żeby po przedszkolu móc wyjść pod blok choćby, na spacer do lasu wybrać się, a nie w tym domu kisić się. Niech już ciepłe promienie otulą twarz na spacerze, drzewa zaczną rozkwitać, ptaki zaczną śpiewać, a człowiek wreszcie zamiast grubaśnych swetrów, ubierze mniej warstw. Humor wtedy lepszy, życie stanie się piękniejsze i wreszcie będzie można aktywniej spędzać czas. Wiosno hop hop….