IMGP0021
Loading...
X

Tak, nie, pod krzaczkiem…

Nie noś na rękach, bo się przyzwyczai.
Nie śpij z dzieckiem, bo się przyzwyczai.
Nie śpij z dzieckiem, bo to niebezpieczne.
Nie karm piersią dłużej niż 6 miesięcy, bo potem pokarm nie
jest wartościowy.
Nie dawaj kaszek słodkich, bo to zło.
Lepiej samemu dziecku gotować niż dawać słoiki.
Szczepienia są złe.
Najlepsze są drewniane zabawki dla dziecka.
Kupuj zabawki z materiałów nie zagrażających dziecku.
Jak dziecko płacze to niech płacze, nie reaguj.
Najlepsze jest bezstresowe wychowanie.
Dziecku czasem trzeba dać klapsa.
Jak za wcześnie zacznie chodzić to będzie mieć chory
kręgosłup.
Nie powinno dziecko jeść w nocy już.
Pani go źle karmi, dieta nie jest urozmaicona.
Dziecko musi samo się bawić.
Kupuj tylko zabawki edukacyjne i kreatywnie baw się z dzieckiem.
Nie puszczaj dziecku bajek, bo one odmóżdżają.
Jak dziecko szaleje na pewno ma ADHD albo inną chorobę.
Jak zostawiasz  z kimś
dziecko to jesteś złą matką.
Kupuj wszystko co najdroższe, bo to najlepsze dla dziecka.
Dziecku trzeba czytać książki
od razu po urodzeniu.
Słuchaj Mozarta w ciąży to
sprzyja rozwojowi dziecka.
Mleko modyfikowane jest
trucizną.
Jak dziecko ma uczulenie to
na pewno jest to skaza białkowa.
Jak kupujesz warzywa dla
dziecka to tylko ECO.     
Etc.

Spotkałam się jeszcze z wieloma tego typu stwierdzeniami i
uwagami. Jedne były kierowane bezpośrednio do mnie, inne przeczytane gdzieś. Z
jednymi się zgadzam, z innymi trochę zgadzam lub kompletnie nie zgadzam. I tych
ostatnich jest najwięcej. 
Gdy jesteś w ciąży zaczyna się. Szukasz informacji
zwłaszcza w sieci lub rozmawiając z innymi mamami jakie produkty dla dziecka są
najlepsze, jak postępować z dzieckiem, jak je pielęgnować, jak wychowywać, jak
postępować. To nowa rola dla każdej kobiety, czasy się zmieniają, rynek jest
napakowany wszystkim co tylko sobie wymarzysz. Dla dziecka chce się wszystkiego
co najlepsze, to pewne. Często przez to co nas otacza, człowiek wpada w
kompleksy, bo może ja źle postępuję, bo może ja za mało dziecku daję od siebie?
Może powinnam mu kupić te spodnie za 200 zł, bo przecież dziecko jest
najważniejsze, a coraz więcej dzieci je nosi? A może jednak zabawkę na święta,
to taką najdroższą powinnam, bo przecież to moje dziecko, a każdy ją chwali. A
może jednak powinna wychować dziecko w duchu Rodzicielstwa bliskości? A może
jednak dać tego klapsa? Szczepić czy nie? A jak będzie miał autyzm po
szczepionce? Jakie kosmetyki kupić? Do pupy najlepszy sudocrem, bepanthem,
linomag, alantan, czy może zwykła mąka ziemniaczana? A kąpać w czym? Ile czasu?
Jak często? Jakie kosmetyki wybrać? 
Aaaaaaa!!! Wrrrrrr. 
Naprawdę idzie
zwariować. Faktycznie wybór wszystkiego jest w dzisiejszych czasach ogromny. Możemy
ubrać dziecko jak tylko chcemy, możemy mieć wyjątkowe przedmioty w domu i
pokoju dziecka, możemy używać przeróżnych kosmetyków dla dziecka, możemy
wychowywać go książkowo lub intuicyjnie, możemy postępować jak chcemy. Tylko
taka matka (wiem co mówię) ma mętlik w głowie, bo sama nie wie biedna co robić.
Jak żyć, Kochani, jak żyć? Chciałaby wypośrodkować, chciałaby żeby ten idealny
obraz z filmów był rzeczywistością, i żeby dzieci tak jak te z reklamy, były
zawsze słodkie, kochane, uśmiechnięte i grzeczne. No cóż. Też bym chciała. I
chciałam i chcę nadal czasem. Tylko teraz, gdy już moje dziecko ma 19 miesięcy,
ja wiem pewne rzeczy, których nie wiedziałam kiedy byłam w ciąży i kiedy Ksawi
był naprawdę Maleńki. 
Już wiem, że wyprawka dla dziecka spokojnie mogłaby
zawierać połowę tego co zawierała moja. Już wiem, że połowa z tych rzeczy się
nie nadaje, albo po prostu warto je kupić gdy faktycznie zajdzie taka potrzeba, a nie od razu. Już wiem, jakie kosmetyki są naszym numerem jeden, a jakie
nadają się być może dla innych dzieciaków. Wiem także, jakie ubrania lubi nosić
mój syn i wiem, jak ja chcę go ubierać. Wiem także co lubi jeść, a  czego nie, czym chętnie się bawi, a co jest
interesujące przez 5 min. Ale nie wiedziałam tego. I nakupowałam w ciąży sryliard niepotrzebnych rzeczy, bo MOŻE JEDNAK SIĘ PRZYDA. I panikowałam czy to
jednak nie jest za mało? Przecież są smoczki takie, srakie i owakie. A moje
dziecko praktycznie smoka nie ssało. Moje dziecko zaczęło jeść z butli bardzo
późno. Nie używałam laktatora chociaż miałam ten SUPER. Sterylizator do butelek
służy mi obecnie jako pojemnik do przechowywania pierdół. Na nic innego się
przydał. I wiele wiele innych…  I nawet
niektórzy mi mówili „po co ci to?”, albo mój mąż mówił, że nie trzeba tyle. Ale
weź tu się dogadaj z ciężarną. Tak ma być i koniec kropka! I tak jest do dziś,
że wybieram pewne rzeczy, postępuję w pewien sposób chociaż nie wiem, czy
słusznie. Bo może jednak inaczej byłoby lepiej? Pewnie za kolejne kilka
miesięcy będę miała odpowiedź. Teraz jednak muszę postępować tak jak czuję. Bo
prawdą jest, że kobieta, że matka ma intuicję. I naprawdę warto się nią
kierować i nie zawsze (aczkolwiek czasem tak) słuchać tych DOBRYCH rad.
Trzeba postępować przede wszystkim w zgodzie ze sobą, ze swoim sercem, z tym co
dla nas jest dobre. Bo na wiele kwestii nie ma jednej recepty. Każdy musi
wypracować swój sposób. 

4 komentarze w “Tak, nie, pod krzaczkiem…
  1. Ja i moje urwisy

    Ja przy pierwszym dziecku miałam niewiele, łóżeczko, paręnaście różowych ubranek, chemię, którą używała moja mama, parę butelek, przy drugim dokupilam jedynie leżaczek i mate oraz nosidełko , teraz bym nic nie zmieniała bo większość z tych rzeczy jest niepotrzebna, ale jak ktoś lubi niech kupuje 🙂
    Słodkiego masz tego malca

     
    Reply
  2. Małgorzata B.

    To, że nakupowałaś tyle rzeczy to nie intuicja, tylko szum informacyjny i zagubienie. Też tak miałam. A prawdziwa intuicja faktycznie jeszcze mnie nie zawiodła. Zawiodło mnie za to nie raz słuchanie tzw dobrych rad. Pozdrawiam

     
    Reply

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *